Archiwum autora: Kess

Parenting Hero - banner

Parenting Hero – aplikacja z moimi ilustracjami

Wraz ze studiem MythicOwl przygotowaliśmy aplikację mobilną „Parenting Hero”. Ja zajmowałam się opracowaniem graficznym 🙂 Wersja na iOS już jest, wersja na Androida pojawi się w styczniu, czyli już za moment.

Więcej informacji (i ilustracji) znajdziecie w moim portfolio, do którego obejrzenia serdecznie zapraszamy!

Aplikacja jest w całości ilustrowana moimi rysunkami – piętnaście scenek i ponad sto grafik… Warto to zobaczyć!

Program skierowany jest głównie do rodziców młodszych dzieci, a tworzony na podstawie książki „Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały. Poradnik przetrwania dla rodziców dzieci w wieku 2-7 lat” Joanny Faber i Julie King (i z błogosławieństwem jej autorek).

Zajrzyjcie również na oficjalną stronę aplikacji „Parenting Hero”.

-kes-

Inhalacje Pana M

Inhalacje

To uczucie, kiedy patrzysz na własne dziecko i widzisz jak ledwo oddycha, bo ma duszności i gorączkę. Inhalacje nie pomagają.

Pół nocy zastanawiasz się, czy dać antybiotyk, czy nie. Następnego dnia około południa – kapitulujesz.

Słowo od TW:

Pan M choruje sobie od kilku dni. Zdarza mu się to mniej więcej co miesiąc, ale ostatnio udało mu się wyzdrowieć na samych syropach, inhalacjach i tym podobnych. Nie tym razem, niestety. Szkoda – regeneracja organizmu po antybiotykach trwa nawet kilka miesięcy. Chcielibyśmy mu wzmocnić odporność, a częste infekcje „raczej” temu nie sprzyjają…

Cóż, takie uroki bycia rodzicami sześciolatka w zimie.

A jak tam u Was? Wszyscy zdrowi?

Skacząc w nieznane nigdy nie wiesz, gdzie wylądujesz

Skacząc w nieznane

Dziś Kess przesłała mi rysunek z poleceniem, cobym jakiś tekst do niego wymyślił. Myślałem zatem, i myślałem… I naszła mnie następująca refleksja.

Nie oszukujmy się. Lubimy bezpieczeństwo. Oczywiście zdarzają się wyjątki od tej reguły, ale dla większości z nas niepewność jest uczuciem niemiłym i bardzo niepożądanym. Wolimy siedzieć w cieple, niż przemierzać niezbadane szlaki.

Choć, cytując słowa piosenki…

(…) czasem kropla z oczu
po policzku w dół się stoczy
i to dziwne drżenie rąk.

Skok w nieznane niekoniecznie musi tyczyć się podróży. Ilu z nas tkwi w swojej obecnej pracy, czy na swoich obecnych studiach tylko dlatego, że boi się coś zmienić? Albo jeszcze inaczej – nie czytamy artykułów, nie oglądamy filmów, które podważają naszą wizję świata? Lękamy się wyjść ze swojej strefy komfortu i stanąć przed nieznanym. Skoczyć w przepaść.

Na dole może być gorzej. Ale może być też lepiej. A mogą też – to się niekiedy zdarza – czekać koty.

Więc chyba czasem… warto?

Autoportret - kot, narysowany markerami

Mały autoportret, czyli jestem kotem

Masz zły dzień, narysuj siebie jako zwierzaka 🙂

Zaczynam nowy szkicownik i na dobry początek coś miłego, kociego i totalnie dla przyjemności.

Napiszcie, co o tym myślicie. A gdyby ktoś chciał sobie poprawić humor w ten sam sposób – podsyłajcie! Chętnie zobaczę Wasze prace.

Trochę szczegółów technicznych:

  • Oryginalna wielkość to A6. Malutki szkicownik Moleskine.
  • Markery Copic i BrushMarkery Winsor & Newton.
  • Cienkopis Pigma Micron 005.
  • Dodatkowo coś do białych linii, czego jeszcze nie umiem używać i napaćkałam.

Gekon

Hej, dawno się nie odzywaliśmy!

Nowy rok powitajmy gekonem, bo zacne to zwierzątko. I różowe.

TW:

W nowy rok weszliśmy z nowymi siłami… a nie, wróć. Weszliśmy z Kess kaszlącą niczym stary gruźlik. Średnio to zwiększa wenę i kreatywność, delikatnie mówiąc. Dobrze chociaż, że pan M się jakoś trzyma…

Cóż, byle do przodu. Czego sobie i Wam serdecznie życzymy!

P.S. Gekona referencyjnego możecie znaleźć tu: https://pl.pinterest.com/pin/424534702359119328/

Kiedy kot głośnomyśli w Twojej głowie…

Kota już nie mamy, ale TW ma swojego, wewnętrznego. Czasem skubany nawet gada…

TW:

Takie moje paranoje. Kot jaki jest, każdy widzi. Miła mrucząca kulka. Cóż, przynajmniej z pozoru. Mój wewnętrzny futrzak to wredne zwierzę, które lubi komentować (ironicznie) to, co robię. I czasem to jego metaforyczne myślenie przedostaje się do mojej świadomości. Efekty – zazwyczaj takie, jak na obrazku. Wredzioch jeden… Czasem wyłazi ze mnie i jest jakby bardziej… realny.

Ostatnio byłem chory – gorączka, leżenie w łóżku (bo wstawanie owocuje zawrotami głowy i decyzją, żeby jeszcze tego nie próbować). I co? Musiał się wtrącić. Że niby inni mają gorzej. No mają, i co z tego?

Ech, nawet pochorować w spokoju nie dadzą…

Taki dzień…

Od pewnego czasu codziennie rysuję coś ot tak, dla siebie. Żaden z tego challenge, takie ćwiczenia bardziej. Dość mozolne, bo jak już trzeba usiąść przed kartką włącza się zaraz automat „a właściwie co? Nie mam pomysłu. Nie mam weny. Mam masę roboty”. I tym podobne.

Dlatego rysuję byle co i przechodzę dalej. Nie, żeby się podobało, tylko żeby było. Wychodzą różne potworki 🙂 Mam poczucie i przekonanie, że uczę się, nawet jeśli faktycznie wygląda tak, jak bym się cofała.

Kwiatki dla Was mam. O!

Sowa

Mała syrenka

Hej!

Mały update tego, co u nas 🙂

  1. Ćwiczę odcinanie pępowiny i wysłałam dziecko z zapaleniem płuc nad morze. Spokojnie, pojechał z babcią lekarzem, ale kosztowało mnie to masę nerwów (i kosztuje nadal).
  2. Poza tym zapalenie płuc chyba postanowiło zostać ze mną, więc muszę się troszkę podleczyć. Dla wtajemniczonych – inne badania w normie, więc szpital mnie nie chciał zatrzymać na dłużej. To baaardzo dobra wiadomość 🙂
  3. Na ukojenie macierzyńskich tęsknot – mała syrenka. Taka mała rada dla tych, co chcą być lepsi w rysowaniu. Kiedy nie idzie wam planowana praca, zróbcie coś zupełnie od czapy, czego nigdy wcześniej nie rysowaliście i nie przerywajcie, aż obrazek będzie skończony, nawet jeśli zupełnie się Wam nie podoba.  Na mnie to do działa i wychodzą czasem takie cośki 🙂

June – things to remember

Cześć!

Kilka rzeczy z czerwca, które chciałabym zapamiętać i się z Wami podzielić.

  1. O markerach już było, zacieszam się dalej, chociaż coraz bardziej dojrzewam, żeby przetestować na własny użytek BrushMarkery (Winston&Newton). Są jednorazowe w przeciwieństwie do Copiców, ale podobno mają super tusz i ładniej wyglądają na papierze. Może w przyszłości… 🙂
  2. Dalej szydełkuję w wolnych chwilach i głównie na placu zabaw, kiedy M. się bawi. Często tak spędzamy długie, letnie wieczory.
  3. Koniec roku szkolnego wart jest zapamiętania, ponieważ to był pierwszy koniec roku dla mojego syna. Pan M. występował w przedstawieniu, a kapelusz i ciemne okulary były bardzo ważnym rekwizytem :P.
  4. Moja pierwsza gra!!! Robiłam grafikę do gry na urządzenia mobilne i jestem z tego bardzo dumna. Taka gra to ogromnie dużo pracy wielu osób. Dzięki :). Zapraszam, jeśli ktoś jeszcze nie widział Reach For The Skies. Dajcie znać, jak się gra!
  5. Walizki. Kupiliśmy prześliczne błękitne walizy. Dla nas to trochę symbol zmiany. Wcześniej jeździliśmy z plecakami i krajowo. Teraz zamierzamy udać się trochę dalej. I już mam ciarki, bo będę pierwszy raz lecieć samolotem 😛
  6. W tym właśnie wyjazdowym celu nasz 5 – latek dostał dowód osobisty. Rany, ja musiałam czekać do osiemnastki 😛
  7. Chorowanie. Nieodłączny element każdego miesiąca. Zaczynam dochodzić do perfekcji i już coraz mniej panikuję. Na szczęście obyło się bez szpitala, choć mało brakowało.

Z perspektywy czasu te rzeczy zupełnie inaczej wyglądają i wspomnienia tracą na mocy. Chciałabym potrafić zachować te fajne momenty w niezmienionej formie.

Miłego dnia wartego wspominania Wam życzę 🙂

Markery Copic

Hej!

Padłam ofiarą rozprzestrzeniającej się po internetach epidemii markerów alkoholowych i te procenty mi bardzo odpowiadają.

Ich największą zaletą jest oszczędność czasu przy prostych szkicach, obrazkach dla przyjemności, projektowaniu itp (składają się na to niesamowicie łatwe mieszanie kolorów, pędzelkowa końcówka i ogromna paleta dostępnych barw).

Wadą – cena 🙁

Mnie do zakupu i wypróbowania zainspirowały filmy z kanału Zrobione z cukrem. Polecam, jeśli chcecie się dowiedzieć jakie są rodzaje, jak działają i ogólnie o co chodzi z tymi markerami. Ja nie będę się wypowiadać, bo dopiero zaczynam ich używać. Poza tym podstawowe dane są do znalezienia na stronie polskiego dystrybutora i całej masie filmów na YouTube.

Dla mnie jest to po części inwestycja, a po części burżujska przyjemność 🙂

Z góry zapowiadam. Będę teraz nimi próbowała rysować na TW. Nie mam zbyt dużo kolorów. Właściwie tylko te które widać na pierwszym obrazku ( #Cukier tak Cię widzę 🙂 )

Mój zestaw: E00, YR21, YR61, R21, E70, R02, R14, E47, E18, B00, B45, G24, BV31, V15.

Brakujące kolory zastępuję kredkami akwarelowymi (Mondeluz i Pentel + pędzelek na wodę Pentela). Świetnie to działa na bloku technicznym  ;P – taki mix był  w obrazku z Ramenem.

Inne rysunki z cyklu „zacieszam się nową zabawką”:

Markery Copic + czarny cienkopis Mocron 01 (Sakura, AP)

Markery Copic + czarny cienkopis Mocron 01 (Sakura, AP)

Markery Copic + czarny cienkopis Mocron 01 (Sakura, AP)

Markery Copic + czarny cienkopis Mocron 01 (Sakura, AP)

 

Kredki akwarelowe: Mondeluz (Koh-i-Noor), kredki Pentel, pędzel wodny Pentela. Markery Copic: YR21, YR61, R14 oraz biały żelopis Sakura

Kredki akwarelowe: Mondeluz (Koh-i-Noor), kredki Pentel, pędzel wodny Pentela. Markery Copic: YR21, YR61, R14 oraz biały żelopis Sakura