Archiwum miesiąca: marzec 2015

Spódnica

Pomysł, jakoby kobieta zakładając spódnicę prowokowała do gwałtu uważam za tragiczną pomyłkę. Nie wiem, w odmętach czyjego chorego umysłu się on zrodził, ale  nie można pozwolić, by zakorzenił się w naszej kulturze. To trochę tak, jakby winić różę o to, że nie jest na ten przykład szparagiem. I z tego powodu deptać ją i niszczyć.

Z całą sytuacją skojarzył mi się pewien motyw z książek niedawno zmarłego Terry’ego Pratchetta. Chodzi o społeczność krasnoludów w Świecie Dysku. Istnieje w niej pełna wolność, kobiety mogą robić dokładnie to, co mężczyźni… pod warunkiem, że robią TYLKO to, co mężczyźni. Ale niech tylko w swoim ubiorze lub zachowaniu okażą, że są kobietami… Wszak to obrzydliwe! Potworne!

Głupie, nieprawdaż?

Podobne… Nieprawdaż?

PS: Komiks jak zwykle by Kess. Ja tu tylko czasem piszę. 🙂

Terry Pratchett

Terry Pratchett nie żyje. Jak podają serwisy informacyjne, zmarł w czwartek, 12 marca. Miał 66 lat.

To smutne wydarzenie. Pratchett był jednym z najlepszych pisarzy, jakich miałem okazję czytać. Jego książki wyznaczyły ramy fantastyki „humorystycznej”, ale później wielokrotnie je przekraczały. Zawsze wiedziałem, że znajdę w nich celne i nierzadko bardzo głębokie przemyślenia na temat ludzkiej natury i otaczającego nas świata.

Pamiętam do tej pory, gdzie przeczytałem pierwszą powieść jego autorstwa. Było to na koloniach, miałem ze trzynaście lat i jeden z kolegów (jedna z koleżanek?) pożyczył mi ją do lektury. Tak się złożyło, że była to pierwsza pozycja z cyklu „Świat Dysku”.

Potem były kolejne lata, kolejne książki… W pewnym sensie dorastałem z Pratchettem. Kiedyś – raz jeden – udało mi się być na spotkaniu z nim, zorganizowanym na Politechnice Warszawskiej. Byłem już wtedy, jak można się domyślić, studentem. Mała aula, po brzegi wypełniona ludźmi, celne i żartobliwe odpowiedzi na pytania. Potem kolejka po autografy – ja też w niej stanąłem. To zresztą niemalże jedyny przypadek w moim życiu, w którym uznałem, że warto.

Teraz pozostaje mi skończyć te kilka powieści, których jeszcze nie miałem okazji przeczytać, a potem…

Żegnaj, Mistrzu.

PS. Rysunek jak zawsze by Kess, na podstawie zdjęć z sieci.

Słonko świeci, wiosna, a my z katarem, zapaleniem oskrzeli…

Nie wiem, co nas tym razem atakuje, ale wygląda z pewnością tak. Mnoży się wrednie szybko i zamula świadomy osąd sytuacji. Z tego wszystkiego dopiero po fakcie zauważyłam, że TW stracił nogi na obrazku. Ech… jakoś wcześniej nie wyglądało to dla mnie dziwnie. Czyżby pomroczność jasna?