TW:
Historia, niestety, oparta wyłącznie na marzeniach. Szkoda… A było tak:
Kess po powrocie znad morza postanowiła pokazać mi zdjęcia. Broniłem się długo, ale w końcu poległem i obejrzałem. Zdjęcia jak zdjęcia, niektóre całkiem niezłe (wiedzieliście, że w Bałtyku żyją krewetki?!), a na kilku z nich widnieje tajemniczy obiekt. Konkretnie – quadrocopter, który pewnego wieczora latał tam i straszył mewy.
Przyjrzałem się mu, zlokalizowałem w internecie stronę producenta i… zakochałem się. Gadżet świetny, kamera ze stabilizacją obrazu (i to konkretną stabilizacją). Czas lotu jakieś 20 minut, zasięg do kilometra(!), możliwość podglądu z kamery na żywo… bomba po prostu.
Niestety, cacko kosztuje, w zależności od modelu, od dwóch do pięciu tysięcy złotych (pomijam modele profesjonalne, za pięć tysięcy, ale funtów). Ech…