Drogi Sąsiedzie, REAGUJ!

Dziś kampania społeczna!

Tak mnie tknęło po rozmowie z przyjaciółką. Gdyby ludzie się tak nie krępowali zapukać do sąsiadów, kiedy usłyszą coś niepokojącego… Wystarczy zadzwonić, zapukać czy jakkolwiek pokazać, że się słyszy, a znakomita większość domowych oprawców speszona ucieknie do swojego pokoju 😛

Pan M miał jakiś czas temu etap zabawy w przywalenie poduszką i wzywanie pomocy. Przybiegałam za każdym razem, wyobrażając sobie najgorsze. Ile ja się natłumaczyłam, że bez wyraźnej potrzeby typu biją, wypadek itp. nie wzywa się pomocy, bo jak będzie trzeba, to nikt nie przyjdzie. Gdyby chociaż ktoś z sąsiadów zapukał, to wystarczyłoby tylko to, a tak tygodniami jak zdarta płyta powtarzałam. Efekt wykładów mierny. Dalej się w to bawi, jak mu się przypomni.

Myślę, że na dorosłych też to działa. Nawet bardziej, niż na dzieci. Nikt nie chce być skompromitowany przed sąsiadami. Najgorzej, jak ktoś nakryje niecne sprawki. Samo zadzwonienie do drzwi działa jak zimny prysznic i pozwala się otrząsnąć, kiedy ktoś się zagalopuje. Taką mam nadzieję.

Nie wiem, czy na jakichś zwyrodnialców to działa, ale dla nich jest policja i tego typu służby. Dla normalnych rodziców sąsiedzi to czasami jedyny ratunek ;P szczególnie, kiedy niegrzeczne są dzieci.

 

6 komentarzy do “Drogi Sąsiedzie, REAGUJ!

  1. Przemo

    Z tym reagowaniem to bym się nie rozpędzał. Mój „mały szatan” gdy miał kilka miesięcy darł się nieustannie. Szczęśliwie w tym przypadku żaden sąsiad nie przyszedł ale raz znalazłem na wycieraczce list (anonimowy oczywiście:-) ), ze wskazówkami i pożal się Boże sugestiami dotyczącymi wychowywania dzieci a to wszystko uwieńczone kontaktem do „specjalisty”
    Jak ci jakaś przysłowiowa „Pani z pod piątki” przyjdzie i zasugeruje, że nie umiesz radzić sobie z dzieckiem i zaproponuje „dobrego specjalistę” to odechce ci się oglądać wszystkich sąsiadów raz na zawsze:-)

    Odpowiedz
  2. Asia

    Mi też sie zdaje że sąsiedzi raczej nadgorliwi w tych sprawach.
    Nawet w najbardziej udanym związku zdarzają się kłótnie.
    A jak w kłótni się człowiek zapędzi to łatwo do płaczów i krzyków dojść.
    Kiedyś w trakcie jakiejś kłótni, kiedy zdarzyło mi się krzyknąć coś w stylu NIE! NIE!NIE!
    I za chwile miałam sasiada pod drzwiami z troskliwym pytaniem, czy wszystko ok?
    I trudno wytłumaczyć, że nadal uważam swój związek za szczęśliwy, będąc zapłakaną,jeśli przed chwilą słyszał krzyk.

    Ale fakt, od tego dnia wszystkie kłótnie, jak też upojne noce odbywały się o kilka tonów ciszej.

    Odpowiedz
  3. Kess Autor wpisu

    Wydaje mi się naiwnie, że lepiej mieć nadwrażliwych sąsiadów zaprzyjaźnionych niż znieczulonych, którzy dla świętego spokoju od razu dzwonią na policję i do innych instytucji zamiast zajrzeć tak z czystej troski o sąsiada i zapytać czy wszystko ok. Poza tym jak piszesz Asia „od tego dnia wszystkie kłótnie, jak też upojne noce odbywały się o kilka tonów ciszej.” 🙂
    Chyba wolałabym wyjaśnić „pani z pod piątki” osobiście niż za pośrednictwem policji czy innych tego typu instytucji wczesnego reagowania, które pewnie kusiłoby ją żeby wezwać. Może po uprzednim obłaskawieniu sprawdziłaby się równie dobrze jako alarm gdyby ktoś chciał mi np. obrobić mieszkanie pod moją nieobecność 🙂

    Odpowiedz
  4. Sodar

    Moi sąsiedzi na szczęście nie są zbyt wrażliwi. Dzięki temu uniknąłem m.in. interwencji brygady saperów gdy test czajnika po mojej naprawie odsłuchowo przypominał raczej wybuch granatu,

    Odpowiedz
  5. apc

    Wiele osób nie zrozumiało jednej prostej rzeczy: że warto reagować, choć osobą potrzebującą pomocy wcale nie musi być dziecko ale rodzic.

    Odpowiedz

Leave a Reply