Kota mamy 🙂 To znaczy – nie mamy. Tyle, że… mamy. Mentalnego.
Tak w ogóle, to oprócz „kota” Kess ma również Instagrama – pod adresem https://www.instagram.com/kes_ilustracje/. Tam od tej pory będą wrzucane różne rysunki niekoniecznie związane tematycznie z komiksem. Zapraszamy!
Ale ja nie o tym.
A zatem – mamy kota. Nie prawdziwego – moja alergia w chwili obecnej na to nie pozwala. Ale jeśli chodzi o naszą kondycję psychiczną, to można śmiało stwierdzić, że jednak tak. Cała nasza trójka ma po swoim własnym, osobistym, mentalnym futrzaku. Na różnych punktach, co zrozumiałe.
Ja – ostatnio choruję na włączniki. Kontakty znaczy. Szukam po sieci, sprawdzam firmy, żeby znaleźć tą jedną najlepszą serię. I ładną, i kompatybilną z automatyką domową (taki mój inny zwierz, według Kess jeszcze większy), i… i w ogóle.
Co do Kess, trudno mi się wypowiadać, ale ostatnio motywem przewodnim są artykuły artystycznej przydatności, w tym flamastry. Również nie takie zwykłe, tylko alkoholowe, pozwalające na tworzenie gradientów i ciekawych efektów graficznych.
W przypadku Pana M sprawa jest o tyle bardziej skomplikowana, że jego „kotami” można by pewnie obdzielić spore grono osób. Pokemony, hodowla ślimaków wodnych w słoiku, transformersy… Uroki bycia sześciolatkiem, jak podejrzewam.
I tak jakoś te nasze „koty” sobie żyją. Zresztą tematy psychiczno – felinologiczne przewijały się już u nas w komiksach, choćby tu. Sprawa nie jest nowa, choć ciągle rozwojowa. To chyba… dobrze?
A Wy? Też macie swoje wewnętrzne zwierzęta?
Każdy ma swojego kocura, mój przejawia się w kupowaniu każdej pierdoły, którą uznam ww 0,00000001% za przydatną (wystarczy, żeby spełniała jeden warunek 'W koty *-*’). Coś czuję, że jak tak dalej pójdzie będe miała bardzo tłustego kocura wewnętrznego xd pozdrawiam cieplutko!